Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
się należy. Nic nie trzeba - mówię jej na to. A ona nie i nie, przecież się pan napracował. To mówię w końcu, że pieniędzy żadnych nie chcę. Ale chciałbym panią o coś prosić. Zależy o co - ona na to. Chciałbym, żeby zagrała pani dla mnie na fortepianie - mówię. Teraz? A co by pan chciał? - roześmiała się. Nie teraz, może w niedzielę, po obiedzie bym przyszedł? Dobrze - powiedziała - przygotuję dla pana specjalny repertuar.
To taka praca, że nawet w niedzielę człowiek nie ma czasem spokoju. I wtedy też tak było. Akurat bałaganu na klatce musieli narobić i chociaż właściwie niedziele miałem zawsze wolne
się należy. Nic nie trzeba - mówię jej na to. A ona nie i nie, przecież się pan napracował. To mówię w końcu, że pieniędzy żadnych nie chcę. Ale chciałbym panią o coś prosić. Zależy o co - ona na to. Chciałbym, żeby zagrała pani dla mnie na fortepianie - mówię. Teraz? A co by pan chciał? - roześmiała się. Nie teraz, może w niedzielę, po obiedzie bym przyszedł? Dobrze - powiedziała - przygotuję dla pana specjalny repertuar.<br>To taka praca, że nawet w niedzielę człowiek nie ma czasem spokoju. I wtedy też tak było. Akurat bałaganu na klatce musieli narobić i chociaż właściwie niedziele miałem zawsze wolne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego