dlaczego poczuły się dotknięte, przecież takie oczekiwanie jest u nas czymś naturalnym. Osobiście wolę jednak tych czytelników, którzy rozumieją więcej, niż jak napiszę, od tych, którzy w ogóle nic nie pojmują z tego, co czytają. Bardzo więc współczuję felietonistom "Kultury" skazanym na nierozgarniętych odbiorców.<br>Opowiadał mi niedawno jeden z przyjaciół (co by felietonista zrobił bez przyjaciół?), jak wpadł na genialny pomysł przeprowadzenia wywiadu ze sprzedawczynią sklepu monopolowego, w której to branży i zaopatrzenie jest jeszcze doskonałe, i wybór duży, jakość towaru pierwszorzędna, kultura obsługi przyzwoita, słowem jest to jakiś wzór do upowszechnienia. W redakcji pomysł kupiono bez zastrzeżeń, w ostatniej jednak chwili