Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
kiedy wszyscy będą spali. "Oni nie chcą, żeby ich ktoś oprócz mnie zobaczył" - tłumaczył przyszły kosmonauta.
Tę noc mieszkańcy N. długo będą pamiętać. Około godziny drugiej, najbliższy sąsiad Antoniego W. - pan Stanisław Sz., obudził się, gdyż - jak zeznał później przesłuchującym go milicjantom - "poczuł w sobie dziwny niepokój". Rychło jednak pojął, co było jego przyczyną. Paliła się jego stodoła, a w niej całe zboże, które pracowicie sprzątnął z pola i wymłócił. Blask od pożaru był taki, że na podwórku można było czytać gazetę. Zbudzili się także inni gospodarze. Stodoła Stanisława Sz. była już nie do uratowania. Teraz chodziło o to, aby ogień nie przeniósł
kiedy wszyscy będą spali. &lt;q&gt;"Oni nie chcą, żeby ich ktoś oprócz mnie zobaczył"&lt;/&gt; - tłumaczył przyszły kosmonauta.<br>Tę noc mieszkańcy N. długo będą pamiętać. Około godziny drugiej, najbliższy sąsiad Antoniego W. - pan Stanisław Sz., obudził się, gdyż - jak zeznał później przesłuchującym go milicjantom - &lt;q&gt;"poczuł w sobie dziwny niepokój"&lt;/&gt;. Rychło jednak pojął, co było jego przyczyną. Paliła się jego stodoła, a w niej całe zboże, które pracowicie sprzątnął z pola i wymłócił. Blask od pożaru był taki, że na podwórku można było czytać gazetę. Zbudzili się także inni gospodarze. Stodoła Stanisława Sz. była już nie do uratowania. Teraz chodziło o to, aby ogień nie przeniósł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego