dotarł do domu Misiorów. Przyjmowany z wielkim staraniem i rewerencją, poświęcił najpierw absolutnie wszystko, co się dało, potem usiadł do stołu w dużym pokoju, porozmawiał też łaskawie z Agnusem i zalecił mu modlić się. Angus akurat robił to i tak, aż nadmiernie; zarówno u siebie w pokoju, jak i chodząc co dzień do kaplicy.<br>Pomimo mrozu spacer do kaplicy był po prostu piękny. W słońcu i przy czystym niebie, szło się ok. 2 km ścieżką głęboko wydeptaną w śniegu, który od czasu do czasu opadał poniżej głowy i umożliwiał rozejrzenie się, a czasem był wyższy, nawet tworząc tunel, nad głową miało się