Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
ten przyniósł Jurkowi chwilę kontemplacji, jako że naturę miał skłonną ku temu. Kontemplował zetknięcie się rzeczy codziennych z niecodziennymi.
Zapadał zmierzch. Za oknem na piaszczystym polu pomiędzy blokami a plantem kolejowym chłopcy okręcali dookoła głów uwiązane na drutach dziurawe puszki, pełne rozżarzonych węgielków. Pole pokryte było złotymi kręgami.
- Oni tak co dzień kręcą te ogniki - mówiła "Dorota".
Nie wiadomo po co.
- Żegnają dzień - powiedział Jurek. "Dorota" popatrzyła nań z namysłem. Od dłuższego czasu nie mogła sprecyzować swojego sądu o nim. Początkowo rzecz wydawała się prosta.
Kiedy miała wziąć pistolet na szkolenie, wsunął jej broń szorstko do ręki, warknął: "Nabity, zabezpieczony. W razie
ten przyniósł Jurkowi chwilę kontemplacji, jako że naturę miał skłonną ku temu. Kontemplował zetknięcie się rzeczy codziennych z niecodziennymi.<br>Zapadał zmierzch. Za oknem na piaszczystym polu pomiędzy blokami a plantem kolejowym chłopcy okręcali dookoła głów uwiązane na drutach dziurawe puszki, pełne rozżarzonych węgielków. Pole pokryte było złotymi kręgami.<br>- Oni tak co dzień kręcą te ogniki - mówiła "Dorota".<br>Nie wiadomo po co.<br>- Żegnają dzień - powiedział Jurek. "Dorota" popatrzyła nań z namysłem. Od dłuższego czasu nie mogła sprecyzować swojego sądu o nim. Początkowo rzecz wydawała się prosta.<br>Kiedy miała wziąć pistolet na szkolenie, wsunął jej broń szorstko do ręki, warknął: "Nabity, zabezpieczony. W razie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego