Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
czasie przeszukiwali samochód.
Helikopter wystartował, opuścił nos, podniósł ogon i tak pochylony, jak szarżująca ważka z dużą prędkością odleciał na północny zachód. Policjanci załadowali się do swoich radiowozów i odjechali w stronę Rypina. Zostawili mnie na drodze obojętnie, jakbym dla nich nie istniał.
Rozdział XXVII
Zakląłem, bo mnie oświeciło, o co im szło. Odnalezienie kluczyków zajęło mi z kwadrans, do Warszawy pędziłem na złamanie karku. W sobotnie popołudnie szosy były luźne, kto się wybierał za miasto na weekend, już tam dotarł; na niektórych odcinkach porsche wyciągało ponad dwieście. Do biura Silver Lining wbiegłem około szóstej po południu.
Podekscytowana mina ochroniarza powiedziała mi
czasie przeszukiwali samochód. <br>Helikopter wystartował, opuścił nos, podniósł ogon i tak pochylony, jak szarżująca ważka z dużą prędkością odleciał na północny zachód. Policjanci załadowali się do swoich radiowozów i odjechali w stronę Rypina. Zostawili mnie na drodze obojętnie, jakbym dla nich nie istniał.&lt;/&gt;<br>&lt;div&gt;&lt;tit&gt;Rozdział XXVII&lt;/&gt;<br>Zakląłem, bo mnie oświeciło, o co im szło. Odnalezienie kluczyków zajęło mi z kwadrans, do Warszawy pędziłem na złamanie karku. W sobotnie popołudnie szosy były luźne, kto się wybierał za miasto na weekend, już tam dotarł; na niektórych odcinkach porsche wyciągało ponad dwieście. Do biura Silver Lining wbiegłem około szóstej po południu.<br>Podekscytowana mina ochroniarza powiedziała mi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego