Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
myśl i natychmiast znalazł radę.
"Mam parę wzorców genetycznych. Bawołu, orła... psa. Nada się chyba? Tylko nie wolno ci patrzeć, jak będę transformował. To brudne zajęcie i trochę krępujące."
Tak więc smok poszedł zamienić się w psa, a ja czekałem na niego, nie wierząc własnemu szczęściu. Parę lat to znaczyło co najmniej dwa! A przez dwa lata można zrobić naprawdę bardzo dużo!

W tym miejscu Kamyk przerwał, bo zemdlały mu ręce. Zresztą wszystko, co było najważniejsze, zostało przekazane.
Imię smoka-psa przełożone ze smoczej mowy na lengorchiański brzmiało mniej więcej: "Dobry Biały Fruwacz. Unoszący się Wysoko i Zjadający Obłoki Takiej Barwy Jak
myśl i natychmiast znalazł radę.<br>"Mam parę wzorców genetycznych. Bawołu, orła... psa. Nada się chyba? Tylko nie wolno ci patrzeć, jak będę transformował. To brudne zajęcie i trochę krępujące."<br>Tak więc smok poszedł zamienić się w psa, a ja czekałem na niego, nie wierząc własnemu szczęściu. Parę lat to znaczyło co najmniej dwa! A przez dwa lata można zrobić naprawdę bardzo dużo!<br><br>W tym miejscu Kamyk przerwał, bo zemdlały mu ręce. Zresztą wszystko, co było najważniejsze, zostało przekazane.<br>Imię smoka-psa przełożone ze smoczej mowy na lengorchiański brzmiało mniej więcej: "Dobry Biały Fruwacz. Unoszący się Wysoko i Zjadający Obłoki Takiej Barwy Jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego