mieście Krakowie, wszak to dla nich, dla ich dzieci, wnuków i prawnuków buduje się świątynia olbrzymia, wspaniała nad podziw. <br>Brat starszy budował wieżę południową. Założył fundamenta szersze i mocniejsze, więc cieszył się, że wystawi wieżę wyższą aniżeli brat jego młodszy i większą od niego okryje się chwałą. Spostrzegł brat młodszy, co się stało, ale już za późno; mury wieżyc dźwigały się wysoko i rosły wciąż, rosły szybko ku górze. <br>Niepokój ogarnął go z początku, później złość na siebie, na robotników, potem rozpacz za utraconą sławą, wreszcie nienawiść do brata starszego za to, że ten będzie mógł wspanialszą wieżę postawić, że okaże się zdolniejszym