bąkać niepewnie. - Roztargniony jestem... zapomniałem...<br>Pani Gąsowska chciała coś rzec, może o tym komorniku, co tu był niedawno, ale pan profesor spojrzał na nią tak srodze, że umilkła.<br>Adaś, patrzący na to spod oka, zawołał gromko: - Staszek!<br>- Jestem...<br>- Niech jeden harcerz weźmie pieniądze, a dwóch niech idzie jako straż i co tchu do miasteczka. Szostak musi pójść jako znawca, aby nie dali jakiejś fałszywej monety.<br>- Rozkaz! - wrzasnął Burski. - Proszę o pieniądze, księże proboszczu.<br>- To nie tak łatwo, młodzianku święty! - rzekł uradowany ksiądz Kazuro. - Najpierw muszę zdjąć but, za pozwoleniem pani dobrodziejki, bo ja dla ostrożności schowałem je w bucie.<br>Wspólnym wysiłkiem ściągnięto