Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
i śliskich.
Musiałem bardzo mocno chwytać je w garść, aby nie upuścić, obrócić krzesło
w powietrzu i przykucnąwszy postawić na podłodze.

Miałem wrażenie, że pracują przy tym wszystkie mięśnie ręki, a
zwłaszcza tego nieszczęsnego nadgarstka.
Odwalałem robotę należącą do salowych, które skwapliwie mnie
chwaliły, nie pytając - jak to wariata - po co to czynię?
Wkrótce doszły do wniosku, że za pokutę.
I tak już pozostało.
Albowiem sprowadzając ów las krzeseł na ziemię, śpiewałem.
Nie tylko dlatego, aby zagłuszyć monotonię moich czynności.
Śpiewałem, gdyż atawistycznym męskim prawem chce mi się śpiewać, skoro ranne
wstają zorze.
A ponieważ śpiewałem najpiękniejsze z pobożnych polskich pieśni, Bogurodzicę
i śliskich.<br> Musiałem bardzo mocno chwytać je w garść, aby nie upuścić, obrócić krzesło <br>w powietrzu i przykucnąwszy postawić na podłodze.<br> &lt;page nr=200&gt;<br> Miałem wrażenie, że pracują przy tym wszystkie mięśnie ręki, a<br>zwłaszcza tego nieszczęsnego nadgarstka.<br> Odwalałem robotę należącą do salowych, które skwapliwie mnie<br>chwaliły, nie pytając - jak to wariata - po co to czynię?<br> Wkrótce doszły do wniosku, że za pokutę.<br> I tak już pozostało.<br> Albowiem sprowadzając ów las krzeseł na ziemię, śpiewałem.<br> Nie tylko dlatego, aby zagłuszyć monotonię moich czynności.<br> Śpiewałem, gdyż atawistycznym męskim prawem chce mi się śpiewać, skoro ranne <br>wstają zorze.<br> A ponieważ śpiewałem najpiękniejsze z pobożnych polskich pieśni, Bogurodzicę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego