łące<br>grających nocą w dolinie pod lasem. O pastuszkach, którzy grając dla<br>siebie, właściwie przygrywają do tańca tym, co w dole - wiejskim<br>weselnikom. I jest to tam w książce po prostu taka niezobowiązująca<br>nocna rozmowa trzech kobitek. A na końcu cegła-staruszka idzie sobie<br>spać do kuchenki.<br> - Tak jest. I co więcej (choć to może nie jest ważne, była o tym<br>tylko jedna wzmianka, malutka lecz dobrze wycelowana w tych, co wiedzą,<br>o co chodzi, mnie to na przykład bardzo ujęło), pastuszkowie grają<br>sobie regularny jazzik. Wiejskie wesele, pastuszkowie wygrywają sobie<br>pod lasem, w ogóle gadają o tym kobitki, a tu jednak