Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
łobuza i dać mu w czapę... - wymówił nabożnym szeptem. - Nie? - skomentował z widoczną ulgą milczenie Jerzego. W każdym razie może pan poświadczyć, że robię, co mogę, i w w a s z y c h (szept) sferach...
Jerzy skinął nijako głową. Zaczął mu się ten Żaboklicki wydawać nieco dziwny.
- Więc co z tym zebraniem? - przypomniał. - Irzykowski będzie?
- Aha, trzeba już iść! - Żaboklicki zerwał się od stolika ze spieszną grzecznością człowieka, który właśnie zrobił dobry interes.
Zebranie odbyć się miało u awangardowego krytyka Łanowskiego. Żaboklicki nabożnie wymawiał jego, nic nie mówiące Jerzemu, nazwisko. Skręcili z Marszałkowskiej w Sienną. Nadchodził już lękliwy okupacyjny mrok. Szli
łobuza i dać mu w czapę... - wymówił nabożnym szeptem. - Nie? - skomentował z widoczną ulgą milczenie Jerzego. W każdym razie może pan poświadczyć, że robię, co mogę, i w w a s z y c h (szept) sferach...<br>Jerzy skinął nijako głową. Zaczął mu się ten Żaboklicki wydawać nieco dziwny.<br>- Więc co z tym zebraniem? - przypomniał. - Irzykowski będzie?<br>- Aha, trzeba już iść! - Żaboklicki zerwał się od stolika ze spieszną grzecznością człowieka, który właśnie zrobił dobry interes.<br>Zebranie odbyć się miało u awangardowego krytyka Łanowskiego. Żaboklicki nabożnie wymawiał jego, nic nie mówiące Jerzemu, nazwisko. Skręcili z Marszałkowskiej w Sienną. Nadchodził już lękliwy okupacyjny mrok. Szli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego