się stróżowi całkiem wytłumaczone. Brzdęknął pieniędzmi, chrząknął i rzekł z gburowatym współczuciem:<br>- To co innego, proszę pana. Doktor Tamten ma pokój na pierwszym piętrze, na lewo! - Potem widocznie przypomniał sobie o czymś i dodał: - Proszę tylko nie mówić, że panu o tym powiedziałem!<br>Przed oczami Widmara biała koszula zaczęła się cofać, płynąć w powietrzu, wreszcie odpłynęła tak daleko że wydawała się małym obłoczkiem. To łatwe zniknięcie stróża, a razem z nim ostatniej przeszkody z zewnątrz, wydało się Widmarowi opatrznościowe.<br>- Sam los widocznie tego chce! - powiedział głośno albo też pomyślał. - Przeżywał stan takiego rozdwojenia osobowości, że nie wiedział, które jego .,ja" jest