Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
u drzwi wejściowych, a ponieważ nikogo poza mną nie było w domu, poszedłem otworzyć. Do mieszkania wtargnęła rozindyczona kobieta, czerwona z gniewu, agresywnie wymachując parasolką.
Rozmowa między nami potoczyła się mniej więcej tak:
- Czy to pan jest ten Rybicki? - wrzasnęła, przybliżając niebezpiecznie parasolkę do mego nosa.
- Nie, proszę pani - odparłem cofając się pod ścianę.
- A gdzie jest ten deprawator? - natarła na mnie energicznie.
- O co pani idzie? - wyjąkałem, zupełnie zdeprymowany tym najściem.
- Dowiedziałam się, że moja córka przychodzi tu do tego starucha i wysiaduje u niego. Jak ja go dopadnę, to popamięta ruski miesiąc. Żeby moją córkę uwodził ten stary koń
u drzwi wejściowych, a ponieważ nikogo poza mną nie było w domu, poszedłem otworzyć. Do mieszkania wtargnęła rozindyczona kobieta, czerwona z gniewu, agresywnie wymachując parasolką.<br>Rozmowa między nami potoczyła się mniej więcej tak:<br>- Czy to pan jest ten Rybicki? - wrzasnęła, przybliżając niebezpiecznie parasolkę do mego nosa.<br>- Nie, proszę pani - odparłem cofając się pod ścianę.<br>- A gdzie jest ten deprawator? - natarła na mnie energicznie.<br>- O co pani idzie? - wyjąkałem, zupełnie zdeprymowany tym najściem.<br>- Dowiedziałam się, że moja córka przychodzi tu do tego starucha i wysiaduje u niego. Jak ja go dopadnę, to popamięta ruski miesiąc. Żeby moją córkę uwodził ten stary koń
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego