Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
kupić usta twoje.

- Ale ty ładnie śpiewasz, Konstanty!
Konstanty zrobił perskie oko i dalej śpiewał o ton wyżej.
Robota szła sprawnie, szybko się uwinęli. Na koniec spoceni, ale zadowoleni patrzyli po sobie jak chłopcy, którym udał się żart.
- No i co, Janie, teraz tylko palić i na zimę gwizdać - Konstanty cofnął się i z radością popatrzył na Jassmonta.
- No, lżej będzie, oj, będzie.
- Wypić by się zdało po robocie, co?
- Oj, zdałoby się, zdało.
Do obroku wylatującego z sakwy, w której myszaty koń zanurzył mądrą głowę, zleciały się gadatliwe wróble.
Przeszli do sionki. Tam Jassmont wyjął z komody litrową butelkę, dwa
kupić usta twoje.<br><br>- Ale ty ładnie śpiewasz, Konstanty!<br>Konstanty zrobił perskie oko i dalej śpiewał o ton wyżej.<br>Robota szła sprawnie, szybko się uwinęli. Na koniec spoceni, ale zadowoleni patrzyli po sobie jak chłopcy, którym udał się żart.<br>- No i co, Janie, teraz tylko palić i na zimę gwizdać - Konstanty cofnął się i z radością popatrzył na Jassmonta.<br>- No, lżej będzie, oj, będzie.<br>- Wypić by się zdało po robocie, co?<br>- Oj, zdałoby się, zdało.<br>Do obroku wylatującego z sakwy, w której myszaty koń zanurzył mądrą głowę, zleciały się gadatliwe wróble.<br>Przeszli do sionki. Tam Jassmont wyjął z komody litrową butelkę, dwa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego