jak na cmentarzu. Może tu? Pod palcami wyczuwał tylko patyki, kamyki, liście. Gdzie ten upragniony metaliczny dotyk, ukłucie ostrych ząbków kluczyka? Ależ ciemno. Wiedział, że Carlos obserwuje go nadal zza ogrodzenia, ale nie przejmował się tym.<br>Beznadziejnie szorując dłońmi po ziemi, w pewnej chwili potrącił coś niewielkiego i twardego, błyskawicznie cofnął rękę i zamknął palce na znalezisku. Stał na czworakach, szczęśliwy i zmęczony. Aż westchnął, tak wielką poczuł ulgę. Prawie szczęście.<br>Westchnieniu zawtórowało głośne ni to sapnięcie, ni kichnięcie, tuż obok. Anglik, nadal na klęczkach, bezwiednie wyciągnął wolną rękę w tamtą stronę. Jego dłoń natrafiła na coś gorącego i mokrego - ciepłe