Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
A nie mogłam się zatrzymywać, bo musiałam przejść z lasu do lasu w ciągu nocy, zanim się rozwidniło. Jeśli mi się nie udało, to musiałam kryć się w oborze albo stodole. Czasem udawało mi się wydoić krowę, prosto do ust. To było moje jedyne ciepłe pożywienie. Raz po ciemku zobaczyłam coś na ziemi w lesie. Podchodzę, mężczyzna i kobieta, nieżywi. A spod żakietu kobiety jak pierś wyziera bochenek chleba. I ja podniosłam ten chleb, umoczony we krwi. Nikomu tego dotąd nie wyznałam. Odkroiłam scyzorykiem tę mokrą część, a resztę zjadłam. Chciałam ich pochować, ale niewiele mogłam moimi gołymi rękami, więc przykryłam
A nie mogłam się zatrzymywać, bo musiałam przejść z lasu do lasu w ciągu nocy, zanim się rozwidniło. Jeśli mi się nie udało, to musiałam kryć się w oborze albo stodole. Czasem udawało mi się wydoić krowę, prosto do ust. To było moje jedyne ciepłe pożywienie. Raz po ciemku zobaczyłam coś na ziemi w lesie. Podchodzę, mężczyzna i kobieta, nieżywi. A spod żakietu kobiety jak pierś wyziera bochenek chleba. I ja podniosłam ten chleb, umoczony we krwi. Nikomu tego dotąd nie wyznałam. Odkroiłam scyzorykiem tę mokrą część, a resztę zjadłam. Chciałam ich pochować, ale niewiele mogłam moimi gołymi rękami, więc przykryłam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego