Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
tarasu i powiedział, że nie pójdą do suszarni, tylko do parku, że zresztą pewnie zaraz nadjedzie matka, bo telefonowała ze Stanisławowa, że będzie około ósmej.
- Cieszę się, Hubercie, że widzę cię w pokojowym nastroju, bo będę mogła oszczędzić sobie wszystkiego, co chciałam ci powiedzieć - rzekła Gabi. - A wieczór jest tak cudny, że wolałabym nie prawić kazań na temat przebaczenia. Widzę z radością, że i ty straciłeś ochotę do głupich żartów - zakończyła i przyjaźnie popatrzyła na chłopca.
Ale to spojrzenie rozwiało jej ufność.
Struchlała.
Hubert wyglądał jak naładowany worek, który lada chwila trzaśnie od nadmiaru znajdujących się wewnątrz przedmiotów. Miał minę złowrogą
tarasu i powiedział, że nie pójdą do suszarni, tylko do parku, że zresztą pewnie zaraz nadjedzie matka, bo telefonowała ze Stanisławowa, że będzie około ósmej. <br>- Cieszę się, Hubercie, że widzę cię w pokojowym nastroju, bo będę mogła oszczędzić sobie wszystkiego, co chciałam ci powiedzieć - rzekła Gabi. - A wieczór jest tak cudny, że wolałabym nie prawić kazań na temat przebaczenia. Widzę z radością, że i ty straciłeś ochotę do głupich żartów - zakończyła i przyjaźnie popatrzyła na chłopca. <br>Ale to spojrzenie rozwiało jej ufność. <br>Struchlała. <br>Hubert wyglądał jak naładowany worek, który lada chwila trzaśnie od nadmiaru znajdujących się wewnątrz przedmiotów. Miał minę złowrogą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego