wierzchnie odzienie i koszulę, umył się najlepiej jak potrafił bez mydła w przejmująco zimnej wodzie, pospacerował chwilę żeby wyschnąć i rozgrzać się i wrócił do baraku, gdzie matka dostała już na śniadanie tak zwaną "erzatz-kawę", właściwie ciemną, ale jednak ciepłą wodę.<br>Miał pewną satysfakcję, gdyż jednak jego puszka od cukierków bardzo się teraz przydała, przecież nie można by dostać kawy w puste ręce. Później matka kupiła jeszcze drugą puszkę, okazało się, że i w obozie pieniądze zachowały wartość, chociaż ceny były niewspółmiernie wyższe. Dowiedzieli się też, że później dostaną jeszcze po kawałku chleba na cały dzień i zupę na obiad