przodu, od uchwytu jednorącz za włosy z tyłu. Poznawałem tajniki walki z przeciwnikiem, który usiłuje zastosować tak zwany chwyt nożycowy w pasie i niezwykle trudny sposób uwalniania się od usiłowania duszenia, kiedy atakowany już leży na ziemi.<br>Oczywiście, zdawałem sobie sprawę, że ta nauka byłaby o wiele skuteczniejsza, gdybym mógł ćwiczyć nie z wyimaginowanym przeciwnikiem, ale z jakąś żywą osobą, która znałaby chwyty, ot, choćby z ciotką Zenobią. Ale przenigdy nie przyznałbym. się Zenobii, że zgłębiani tajniki dżudo.<br>Po ćwiczeniach porannych wróciłem do ośrodka campingowego, gdzie stwierdziłem, że domek Zenobii i Kasi jest zamknięty na głucho. Obydwie odjechały już na umówione