zniosę, nie wytrzymam - jęknęła Irenka.<br> Niedobrze, że dzień matury Tośka wypadł akurat w wolną sobotę. Byłoby lepiej, gdyby siedziała w biurze wśród koleżanek. Wiesław znowu w delegacji. Kto wie, czy miał czas, aby sobie przypomnieć, że dziś właśnie pierworodny zdaje maturę. Jemu łatwiej niż Irenie. Nie drży, nie patrzy na cykający monotonnie zegar. Nie kręci się z pokoju do pokoju, do łazienki, do kuchni.<br>- Irenko, zapomniałam, gdzie są słoiki do weków? Chyba czas je wyparzyć?<br>- Jakie słoiki? Co chcesz robić, mamusiu? Nie mamy jeszcze owoców. Za wcześnie.<br> - Lepiej przygotować wcześniej - bąknęła Marta.<br> Była w pełni świadoma, że wymówka nie zda się