z tobą. Rozmnażałem się. Ganiałem na pielgrzymki, do Kościoła, biegałem na wielkie meetingi z tobą. Razem troszczyliśmy się o "Solidarność" i patrzyliśmy, jak pierdzielnęła komuna. Kochałem się, upadałem, to może i razem odejdziemy. Ty - na oczach świata, ja gdzieś tam za kulisami, przygotowując ci pogrzeb. Poetyzuję sobie nieco, ale mam cykora. Bulgoty w brzuchu nie ustępują, do tego dochodzi coś jakby ból, i to w górnych partiach brzucholca, nie ma żartów. <br>- Powodzenia - mówi Kasia niezwykle ciepłym głosem, który pozwala mi na chwilę uwierzyć, że jestem powszechnie lubianym zawodnikiem.<br><br>godzina 12.33<br><br>Z pozytywnego nastroju wytrąca mnie od pierwszych minut koleżanka Gdowska