Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
niebie nad nami rozpostarła się ogromna
czarna chmura. Zerwał się wicher, który powywracał
pudełka od zapałek. Zapowiadała się straszliwa burza.

Wobec tego pobiegłem do kuchni, wziąłem siedem szklanek,
ustawiłem je na tacy, z komórki porwałem drabinę
i wróciłem przed dom.

Pan Kleks usiłował rękami powstrzymać parę, która
wydobywała się z czajnika i łączyła się
z chmurami.

- Ratuj, Adasiu, mój pociąg! - wołał pan
Kleks podskakując wraz z pokrywką czajnika.

Nie oglądając się na nikogo, przystawiłem drabinę
do dachu Akademii i trzymając na lewej dłoni tacę z siedmioma
szklankami, wdrapałem się na najwyższy szczebel drabiny.

Gdy tylko znalazłem się na szczycie, drabina zaczęła
niebie nad nami rozpostarła się ogromna <br>czarna chmura. Zerwał się wicher, który powywracał <br>pudełka od zapałek. Zapowiadała się straszliwa burza.<br><br>Wobec tego pobiegłem do kuchni, wziąłem siedem szklanek, <br>ustawiłem je na tacy, z komórki porwałem drabinę <br>i wróciłem przed dom.<br><br>Pan Kleks usiłował rękami powstrzymać parę, która <br>wydobywała się z czajnika i łączyła się <br>z chmurami.<br><br>- Ratuj, Adasiu, mój pociąg! - wołał pan <br>Kleks podskakując wraz z pokrywką czajnika.<br><br>Nie oglądając się na nikogo, przystawiłem drabinę <br>do dachu Akademii i trzymając na lewej dłoni tacę z siedmioma <br>szklankami, wdrapałem się na najwyższy szczebel drabiny.<br><br>Gdy tylko znalazłem się na szczycie, drabina zaczęła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego