stanu wojennego wyjechał wraz z żoną do Francji. I tam, za granicą, rozwinął w pełni swe skrzydła.<br> Oj, ze Stasiem Dygatem bywało różnie. Przyjechał do Krakowa opromieniony zachwytami kolegów warszawskich, którzy wychwalali go pod niebiosa: że Staś cudowny, że Staś najbardziej utalentowany z młodego pokolenia prozaików, że Staś to sam czar, urok i wdzięk. Początkowo sam w to wszystko uwierzyłem, gdyż Staś (inaczej o nim się nie mówiło) czarował swobodą i nonszalancją.<br>Zawsze z ręką założoną pod marynarkę nad pierwszym guzikiem, wydawał dowcipne sądy o ludziach, nie krępując się, czy są jego przyjaciółmi, czy też nieznajomymi, z którymi nigdy się nie