brakowało ani dzieci, <br>ani dorosłej młodzieży, ale chłopców w ich wieku nie było. Zadowalanie się towarzystwem <br>dziewcząt było smutną koniecznością.<br> Ula nie chciała rozmawiać z chłopcami dłużej, bo ojciec, przejeżdżając ze szpitala <br>w Łętowie do ambulatorium w fabryce, wstąpił do domu na kilka minut i zmęczony <br>nocnym dyżurem poprosił o czarną kawę. Pani Cydzikowej, która prowadziła małe <br>gospodarstwo doktora, nie było. Ula rozdmuchała ogień, który tlił się pod blachą, <br>i szybko zaparzyła kawę. Ojciec, umywszy ręce, przyszedł do kuchni i usiadł <br>za stołem. Czekał, nic nie mówiąc, i Ula czuła, jak to milczenie z każdą chwilą <br>coraz silniej ciąży im obojgu. Z