a to w sakwę wszyta, a to w orczyku skrytka sprytnie wydrążona i zatyczką zawleczona. W kieszeniach gaci, ale pod kolanem, nie żeby bezmyślnie, na widoku. Sposobów i pomysłów tysiące, naród wypraktykowany, wiadomo, górale świętokrzyscy. Ponury chłop spod Bodzentyna, z Psar, z Zalezianki, z kamienistych pagórków, z piaszczystych jarów, spod czarnego boru. Chłop żylasty, zwinny, mściwy i dumny, dawniej zbójował. Pana nad sobą nie uznaje, choćby to był żandarm, choćby w duchownej sukience chodził. <br>- Co za szczęście, że pana widzę, kochany panie Janie - z entuzjazmem oznajmił Szyc, zachodząc Jassmontowi drogę.<br>- Pana czy moje? - odciął się Jassmont, któremu spodobało się zgrabne koźlątko dwie