większości noszących czarne nilfgaardzkie płaszcze. <br> Obozowisko nadal było dymiącą ruiną po szturmie, ale już pojawili się chłopi, którzy ocaleli i nie uciekli za daleko. Strzelcy konni z temerskimi liliami spędzali ich do kupy, pokrzykiwali. <br> Milvy, Zoltana, Percivala i Regisa nigdzie nie było widać.<br> Tuż obok siedział bohater niedawnego procesu o czary, czarny kocur, beznamiętnie patrząc na Geralta zielonozłotymi oczami. Wiedźmin zdziwił się nieco, zwykle koty nie znosiły jego bliskości. Na zastanawianie się nad niecodziennym zjawiskiem nie miał czasu, bo jeden z knechtów szturchnął go drzewcem oszczepu. <br>- Wstawać, obaj! Hola, ten siwy ma miecz! <br> - Rzuć broń! - krzyknął drugi, przywołując pozostałych. - Miecz na