Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
pojawił się człowiek - to był czwartorzęd. Człowiek wyrósł z tej ziemi, poruszał się w jej skałach i trawie jak dżdżownica, przenikał do jaskiń jej i puszcz. Pomieszany z jej roślinami i zwierzętami, opasał jej powierzchnię łańcuchem życia, objął węzłami świadomości.
Wyrósł ze swej przyrody tu jest brunatny, tam białoskóry, jego czaszka staje się szersza lub się wydłuża. Na różne sposoby czci swoich bogów i co innego mu jest święte.

Jego różnorakie postacie wypełniają nasz dom. Twarz Eskimosa, okutana, wyglądająca babim sposobem z kaptura futer, i twarz czerwonoskórego, powiewającego diademem piór, są mi dziś równie znane i bliskie jak fotografie ciotek i
pojawił się człowiek - to był czwartorzęd. Człowiek wyrósł z tej ziemi, poruszał się w jej skałach i trawie jak dżdżownica, przenikał do jaskiń jej i puszcz. Pomieszany z jej roślinami i zwierzętami, opasał jej powierzchnię łańcuchem życia, objął węzłami świadomości. <br>Wyrósł ze swej przyrody tu jest brunatny, tam białoskóry, jego czaszka staje się szersza lub się wydłuża. Na różne sposoby czci swoich bogów i co innego mu jest święte. <br>&lt;gap&gt; <br>Jego różnorakie postacie wypełniają nasz dom. Twarz Eskimosa, okutana, wyglądająca babim sposobem z kaptura futer, i twarz czerwonoskórego, powiewającego diademem piór, są mi dziś równie znane i bliskie jak fotografie ciotek i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego