równocześnie z obu stron, z<br>szybkością, na jaką tylko stać było moje ręce, musiałem wbijać pióra<br>głęboko w rzękę, aby go z tego wiru wyprowadzić.<br> Morze zdawało się odpychać daleki widnokrąg coraz dalej i dalej,<br>niewystygłe jeszcze całkiem po wczorajszej kipieli. Słońce miało kawał<br>do zachodu, ale już po trosze czerwieniało, a od tej jego czerwieni raz<br>po raz zapalały się nad widnokręgiem czerwone, krótkie błyski, jakby<br>ktoś tam dawał znać, że płynie, lecz nie mógł się w żaden sposób zza<br>tego widnokręgu wychylić. I kto wie, czy to nie dla niego właśnie morze<br>odpychało ten widnokrąg coraz dalej i dalej