nie pozostał nikt ranny, ale żywy. Rzymianie zastali tam tylko trupy, więc pozbierali swoich rannych, oraz tych z wrogich wojowników, którzy byli tylko lekko uszkodzeni i nadawali się na niewolników - a resztę zaciągnęli do tego obozu śmierci i podpalili. Stos płonął przez tydzień... <br>Stała koło mojego krzesła i patrzyła na czerwieniejące już o zachodzie skały Sainte-Victoire, jakby widziała pod nimi płonące stosy zwłok.<br>- Świetnie pani zna historię - wydobyłem z siebie, zdziwiony nieco tą relacją od osoby, wyglądającej na dość powściągliwą - opowiada pani to tak, jakby pani to widziała...<br>- Nie, nie widziałam. Jestem tu od 1968 roku. Uciekłam, jak pan, od