szliśmy na stację obejrzeć przyjeżdżających letników i spotkać się ze znajomymi panienkami. Stacja była miejscem towarzyskich spotkań. Wieczorem, po skwarnym dniu Puszcza-Wodica budziła się do życia. Z oddali dobiegało szczekanie psów, dźwięki harmonii, śpiewy i śmiechy.<br><br>Muroczka przychodziła na stację z koleżankami i paroma starszymi od nas sztubakami. Pluj czerwienił się; musieliśmy go popychać, żeby do niej podszedł. Udawaliśmy uczniów szóstej klasy, nie widzieliśmy więc powodu, aby ci nędzni, krostowaci dryblasi mieli nas dystansować. Zresztą, dzięki pracy w kuźni, byliśmy dość silni, aby sobie poradzić z tymi "wymoczonymi gąbkami". Nie dopuszczali nas wprawdzie do gry w futbol, gdyż byli właścicielami piłki