trafiało się młodziaków, więcej za to dojrzałych, doświadczonych mężczyzn, pogrupowanych w dziesiątki i setki, od paru dni szkolonych regularnie i ciężko. Dowodził nimi Garłaj Jednooki. Poznał już swych ludzi i wiedział, że może mieć do nich zaufanie. Na lewo od tych oddziałów, na niewielkim wyniesieniu czuwał Biały Pazur ze swymi czerwońcami.<br>Szepczący stał na drewnianym podeście, który zbudowano jeszcze poprzedniego dnia.<br>Rozpięty na krzyżu Magwer widział Pazura wyraźnie - sylwetkę siwowłosego mężczyzny w białych szatach, oświetloną promieniami wstającego słońca. Ręce wodza wydawały się z tej odległości dziwnie długie, sięgały niemal ziemi. Magwer wiedział jednak, że to zwykłe ludzkie ramiona, od łokci zmieniające