bryczka, wskoczyli i odjechali.<br> Musiał burmistrz przeczuwać swoją śmierć i kto wie, może to<br>przeczucie śmierci tak gnało go ciągle na tym koniu i nie tylko w<br>dzień, ale i nocami. Nieraz ani gwiazd na niebie, ani księżyca, wieś<br>głucha, pusta, a on jakby jakiś duch pokutujący na tym koniu człap,<br>człap. Wyszedł ktoś za potrzebą, a choćby po białej bieliźnie dojrzał<br>go w obejściu, zaraz przywoływał do płotu i pytał się o to czy o tamto,<br>przeważnie o byle co:<br> - Spać nie możesz? I ja nie mogę.<br> W każdym razie na wypadek gdyby zginął, nie życzył sobie żadnych<br>zakładników, a tym