Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
zostaniem i przyjdzie nam
okazja policzyć sia.
- Już ja wolę za księdzem powtarzać, jak ciebie słuchać - szykując
się do spełnienia prośby sąsiada, Kargul wziął z rąk Anieli karabin,
odryglował zamek i zajrzał do komory nabojowej, czy jest naładowana.
- Zostaw - rzucił Pawlak. Kargul załadował broń i wcisnął karabin pod
pachę.
- A czort ciebie wie, jak ty mnie za te przysługe zapłacisz.
- Jeden pogrzeb na ten tydzień wystarczy - rzucił refleksyjnie
Kaźmierz i wskazał Kargulowi drzwi. - Dawaj, chodź.
Przy łóżku babci Leonii przysiadł suchy, siwy ksiądz, który był w tym
pokoju półtora roku temu, w dniu chrztu Pawełka. Wówczas też nie obyło
się bez
zostaniem i przyjdzie nam<br>okazja policzyć sia.<br> - Już ja wolę za księdzem powtarzać, jak ciebie słuchać - szykując<br>się do spełnienia prośby sąsiada, Kargul wziął z rąk Anieli karabin,<br>odryglował zamek i zajrzał do komory nabojowej, czy jest naładowana.<br> - Zostaw - rzucił Pawlak. Kargul załadował broń i wcisnął karabin pod<br>pachę.<br> - A czort ciebie wie, jak ty mnie za te przysługe zapłacisz.<br> - Jeden pogrzeb na ten tydzień wystarczy - rzucił refleksyjnie<br>Kaźmierz i wskazał Kargulowi drzwi. - Dawaj, chodź.<br> Przy łóżku babci Leonii przysiadł suchy, siwy ksiądz, który był w tym<br>pokoju półtora roku temu, w dniu chrztu Pawełka. Wówczas też nie obyło<br>się bez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego