Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 10.02 (40)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
duchom bohaterów.

Dwóch w czerni chwyta pod ramiona, chcą podnieść z kolan trzeciego, który klęczy z głową opartą o ścianę, nieruchomy jak posąg. To bracia, przyjechali po niego z sąsiedniego miasteczka Ałagir. - Chodź Asłan. Już dobrze, chodź - mówią cicho, na przemian. - To my, chodź. Asłan, przystojny, wysoki i barczysty, przed czterdziestką, siedzi tu, w pustych murach sali gimnastycznej, już któryś dzień z rzędu. Ludzie mówią, że on tu nocuje. Odejść nie chce. Ale teraz zrywa się na równe nogi. Nie ma słów na opisanie jego krzyku. Nieludzki to dźwięk.

Asłan braci odpycha, wybiega z ruin szkoły. Rwie włosy z głowy garściami
duchom bohaterów.<br><br>Dwóch w czerni chwyta pod ramiona, chcą podnieść z kolan trzeciego, który klęczy z głową opartą o ścianę, nieruchomy jak posąg. To bracia, przyjechali po niego z sąsiedniego miasteczka Ałagir. - Chodź Asłan. Już dobrze, chodź - mówią cicho, na przemian. - To my, chodź. Asłan, przystojny, wysoki i barczysty, przed czterdziestką, siedzi tu, w pustych murach sali gimnastycznej, już któryś dzień z rzędu. Ludzie mówią, że on tu nocuje. Odejść nie chce. Ale teraz zrywa się na równe nogi. Nie ma słów na opisanie jego krzyku. Nieludzki to dźwięk.<br><br>Asłan braci odpycha, wybiega z ruin szkoły. Rwie włosy z głowy garściami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego