oczy. Tylko później każą mi przejść przez bramkę, więc będę musiała wywalić ostrze do kubła, przejść czysta, nie? Więc wrócę tam bez brzytwy, uległa. Pokuśtykam z powrotem, małą ścieżką. Do tego, co się miało skończyć! Po co mi oni... "Prośbę i ofiarę wyśmiała, bo nikogo nie kochała!" - recytował mi ten czubek przedwczoraj przez telefon. I miał rację, bo myślał o tym ich małym, milusim kochaniu. Jeszcze się ślinił, że jedyną odpłatą miłości jest miłość. Najpierw takie abstrakcje, a na koniec zaczął wrzeszczeć: "To pies z tobą, kurwo!" Tak... Żal mu, że chociaż się tyle naszarpał... Bo wcale mu dobrze nie zrobiło