myślę też: "Ale wieczorem spektakl! Fajnie!"<br>Moje ulubione spotkanie - z publicznością. Spotkanie najprzyjemniejsze, najintymniejsze, z kimś najbliższym, od kogo nie oczekuje się żadnych niemiłych niespodzianek, żadnych przykrości. Z kimś, kto daje poczucie bezpieczeństwa i kogo wspomnienie wywołuje uśmiech i ciepło w sercu. Czy to nie zdumiewające, że tak właśnie to czuję? Czy jestem egzaltowaną kretynką? Publiczność, której powinnam się bać, przed którą powinnam mieć tremę, traktuję jak kogoś, kto wieczorem, po całym dniu przytuli, przed kim mogę się wyżalić, kto nie ma za złe pomyłki, z kim jestem najprawdziwsza, najbardziej otwarta, najszczersza, kto - wydaje mi się - najwięcej mi wybacza.<br>Bardzo dużo