tłoku, poczuł w Simonie "ten ruch, taki trochę jak ruch płodu w matce, i doznałem obecności złej, z kłami, pazurami, zażarcie złej". Ze strachu wciska się w sąsiada, w jego "otyłość cichą chyba, upokorzoną, poczciwą (...) Odpoczywałem. Było mi błogo". I wtedy poczuł cios!<br><q>"Zrozumiałem - wyjaśnia - że wykorzystano moment osłabienia mojej czujności, aby mnie prawie ugryźć! Struchlałem"</>. Albowiem nastąpiło <q>"coś takiego, jak gdyby mnie ktoś w kark łechtał"</>... <q>"Co to mogło być? Kto?... (...) Głowiłem się i głowiłem, co to za dowcip - ale nie miałem złudzeń, było mi wiadome przecież, że brak związku między łechtaniem a Zwierzęciem jest właśnie gwarancją ich piekielnej kombinacji