i młodzież zaczęła deklamować, a później tańczyć walca przy dźwiękach adaptera. Mnie posadzono przy honorowym stoliku razem ze strażnikiem Mioduszewskim, obok dyrektora, sekretarza, Kacperskiego i przewodniczącego Rady Miejscowej oraz koleżanki Wych, która też się wśliznęła między nas. Kozienicki siedział przy innym stoliku, między kierownikami, i choć na mnie nie patrzył, czułem, jaki jest wściekły. Tak naprawdę to cieszyłem się, że musi tu siedzieć i patrzeć na mój triumf.<br>Zabawa była oczywiście bezalkoholowa i postawiono przed nami kilka butelek piwa oraz ciastka. Początkowo nastrój nie był swobodny, mówiono mało, bo nie wszyscy się lubili. Zresztą nie mieliśmy wspólnych tematów oprócz pracy biurowej