genialnie), spotykali się w soboty i niedziele, u nas. Po jakimś czasie zniknęli, a po nich została cała szafa pustych buteleczek po spirytusie salicylowym, który oboje widocznie lubili.<br>3) Majorowa. Jak się potem okazało, wdowa po majorze, ale z UB. Bawiła mnie opowiadaniem jak nieboszczyk mąż, pijany, budził nocą, jej czwórkę dzieci, ustawiał w dwuszeregu i z pistoletem w ręku, odpytywał z matematyki. Odjechała radiowozem milicyjnym, zawołanym przez moich sąsiadów zaniepokojonych bagażami, które ode mnie wynosiła pod moją nieobecność.<br>4) Kolejnym "skarbem" jak je nazywali moi znajomi, była Ela. Zabłysnęła tym, że jej narzeczony, perkusista jednego z zespołów rockowych, budził mnie