nieposprzątane. Niech leży u ciebie... - Już chciałem się rozłączyć. - Kurwa, Dionizy! - wrzasnąłem. - Nie mam prądu w restauracji. Możesz coś pomóc? - Aaaa, to ty, znaczy, Marek Murawiec... - zasapał. A ja, tracąc już cierpliwość: - Stary, żadnej fazy, całkowita awaria... tylko w tobie nadzieja, zbierz jakąś ekipę! - On sapał i sapał, nie wiedziałem, czy coś do niego trafia z tego, co mówiłem, czy nie, tak napity, do niczego się nie nadawał. Posapał jeszcze trochę w słuchawkę i nagle odezwał się zupełnie innym tonem: - O tej porze to trudno będzie znaleźć całą ekipę na dyżurze, ale dobra, mogę to dla ciebie zrobić, tylko czy taki Positive