Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
nawet Pluj, ten mól książkowy, przez lato urósł i zmężniał, nauczył się pływać, biegał szybciej od nas i rzadko zaglądał do Szekspira, którego kilka tomów przywiózł ze sobą. Oddawaliśmy się niemal wyłącznie pracy fizycznej. Piłowaliśmy grube pnie i rąbaliśmy drzewo, chętnie kosiliśmy trawę, pomagaliśmy Jaszce ładować wory mąki na wóz, czyściliśmy konie i powoziliśmy, gdy zaszła potrzeba.

Wieczorem padaliśmy znużeni na nasze wyrka i zmasypialiśmy kamiennym snem w połowie zdania.

Siemionycz na wszystko nam pozwalał. Z iście rosyjskim "chlebosolstwem" namawiał nas do jedzenia i nieustannie poganiał służącą Marfuszę:

- Marfa! Marfusza! Ruszaj się! Dawaj ogóreczki małosolone! Cóż to? Kartofli zabrakło? Przynieś no
nawet Pluj, ten mól książkowy, przez lato urósł i zmężniał, nauczył się pływać, biegał szybciej od nas i rzadko zaglądał do Szekspira, którego kilka tomów przywiózł ze sobą. Oddawaliśmy się niemal wyłącznie pracy fizycznej. Piłowaliśmy grube pnie i rąbaliśmy drzewo, chętnie kosiliśmy trawę, pomagaliśmy Jaszce ładować wory mąki na wóz, czyściliśmy konie i powoziliśmy, gdy zaszła potrzeba.<br><br>Wieczorem padaliśmy znużeni na nasze wyrka i zmasypialiśmy kamiennym snem w połowie zdania.<br><br>Siemionycz na wszystko nam pozwalał. Z iście rosyjskim "chlebosolstwem" namawiał nas do jedzenia i nieustannie poganiał służącą Marfuszę:<br><br>- Marfa! Marfusza! Ruszaj się! Dawaj ogóreczki małosolone! Cóż to? Kartofli zabrakło? Przynieś no
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego