ich do nowego rządu i przyznania im czwartej części ministerialnych posad.<br>Rabbani przyznawał rację Sajjafowi, ale przekonywał, że większą winę niż Hazarowie ponosił Sebghatullah Modżaddidi, od którego zgodnie z ustaloną kolejnością miał przejąć prezydencką władzę. Czyż nie on pierwszy, zgadzając się na ich żądania, złamał postanowienia umowy z Peszawaru? I czyż nagła słabość Modżaddidiego do uzbeckiego watażki Dostuma i Hazarów nie dowodziła, że nie zamierzał ustąpić z urzędu, a ponieważ nie miał wojska, szukał potężnych sojuszników?<br>Modżaddidi odpierał zarzuty, twierdząc, że wojnę wywołał Rabbani, który nie mógł się już doczekać przejęcia władzy. Modżaddidi nie krył zresztą, że uważał Rabbaniego za niegodnego