zabili Rywkę Majer, bo ona mieszkała pod nami, a wszyscy inni byli obcy, ginęli dziesiątkami, prawie codziennie widziałam nowe trupy albo widziałam, jak kogoś znowu zabijali, ale nie płakałam, nie rozpaczałam, nic nie czułam, to było takie nieme, ciche, jakby nagle zepsuł się telewizor i został tylko sam obraz, bez dźwięku.<br>Gdy się pójdzie na pole i zerwie jeden kłos zboża, i rozgniecie się go w palcach, i powącha, i zdmuchnie otręby, i rozgryzie jedno ziarnko, to czuje się każdy poranek, który wschodził nad tym polem, czuje się każdy deszcz, który go skropił, ten zapach, to złoto na dłoni, wszystko to