cywilizacji są straszliwe wojny, wyzysk i poniżenie, ale zarazem i idea zjednoczonej ludzkości, i związki robotnicze, i ubezpieczenia, i powszechność oświaty. Czy po to, aby wyplenić z niej to, co obciąża jej rachunek, trzeba ją ugodzić w jej podstawach? Czy to, co w niej wyrastało organicznie z szacunku dla człowieka, da się zastąpić nową Republiką Platona? Nie. <br><br>Warszawa 1943</><br><br><tit> Listy-eseje</><br><br><div sex="m" year="1942"><br><br> I [Warszawa, 22 VIII 1942]<br><br> Drogi Jerzy, <br><br> W ciągu tego trzeciego roku wojny nieraz myślałem o pisaniu nowej "spowiedzi dziecięcia wieku", jak to czynił sto lat temu z górą Musset, spowiedzi, która swoją gwałtownością i jakimś krzykiem bólu przewyższyłaby rachunki sumienia