Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
wyraźnie się ucieszył.
- O, wujaszek Grisza przyszedł! - zawołał Jurek.
- A ja myślałam, Samowałow, że wyjechaliście do Nowego Depo - powiedziała Jaśka.
- Bez pożegnania, Nina Stanisławowna? Jakbym mógł! Ano, widzicie, zostałem.
- Czyś ty rozum postradał, Samowałow? - odezwała się Ziuta. - Wasyla zmarnujesz na takim zimnie w namiocie. Pakuj manatki i wyjeżdżaj, człowieku.
- Wasyl da sobie radę. Nie zmarzniemy. Przywykliśmy do różnych niewygód.
- Źle postąpiliście, Samowałow - powiedziała Jaśka. - Dziecko jest najważniejsze.
- Albo to niemowlę? To już duży chłopak. Niech się hartuje. Będzie miał, jak znalazł. Zresztą my, on i ja, jesteśmy ludzie twardzi, Nina Stanisławowna. Lubimy dopiąć swego.
- A czegóż to takiego? - zapytała Zosia.
- Nie odpowiem. To
wyraźnie się ucieszył.<br>- O, wujaszek Grisza przyszedł! - zawołał Jurek.<br>- A ja myślałam, Samowałow, że wyjechaliście do Nowego Depo - powiedziała Jaśka.<br>- Bez pożegnania, Nina Stanisławowna? Jakbym mógł! Ano, widzicie, zostałem.<br>- Czyś ty rozum postradał, Samowałow? - odezwała się Ziuta. - Wasyla zmarnujesz na takim zimnie w namiocie. Pakuj manatki i wyjeżdżaj, człowieku.<br>- Wasyl da sobie radę. Nie zmarzniemy. Przywykliśmy do różnych niewygód.<br>- Źle postąpiliście, Samowałow - powiedziała Jaśka. - Dziecko jest najważniejsze.<br>- Albo to niemowlę? To już duży chłopak. Niech się hartuje. Będzie miał, jak znalazł. Zresztą my, on i ja, jesteśmy ludzie twardzi, Nina Stanisławowna. Lubimy dopiąć swego.<br>- A czegóż to takiego? - zapytała Zosia.<br>- Nie odpowiem. To
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego