altruizmem, tylko konkretnymi interesami, system proponowany przez Sorosa działałby zapewne wyrywkowo. Wtedy zarzucono by mu to, co zarzuca się zwykle Stanom Zjednoczonym - obłudę. Cóż, trudno się spodziewać, by którekolwiek państwo działało zawsze jak instytucja charytatywna, nie licząc się na przykład z kosztami. Nie podważa to jednak uniwersalizmu zasad, których nie da się stosować wybiórczo. Zwłaszcza że zagrożenia dla demokracji mają dziś charakter przede wszystkim wewnętrzny, wynikają z kłopotów z zarządzaniem demokracją. I z potęgi idei demokratycznej, która kryje w sobie swoistą pokusę totalitarną: wszystko musi być demokratyczne - kultura, życie społeczne, religia. Tymczasem społeczeństwo otwarte dla swego bezpieczeństwa musi mieć także instytucje