Królewicz ucałował dłoń ojca i obiecawszy, że wróci najszybciej, jak będzie mógł, wsiadł na statek kupiecki zmierzający do Egiptu.<br>Płynęli przez wiele dni, kiedy na morzu rozszalała się straszliwa burza. Kapitan, z obawy, aby ogromne fale nie zmyły królewicza z pokładu, grubą liną przywiązał go do masztu. Jednakże wkrótce zaczął dąć wiatr tak silny, że maszt złamał się z trzaskiem i wpadł do wody, a królewicz z nim razem.<br>Burza dawno ucichła, Kamar zaś dryfował po morzu, nie widząc nigdzie ani piędzi lądu. Przysiągł sobie, że jeśli ocaleje, powróci do ojca i nigdy więcej nie wyruszy w żadną podróż. Drugiego dnia