miękkich jak wersalka siedzeniach, delikatna woń nafty. A na deser dojazd do pętli w centrum wsi po 400-metrowych, legendarnym ochlańskim bruku. Ten fragment ze względu na amplitudę drgań wewnątrz pojazdu przypominał przedzieranie się promu kosmicznego przez gęste warstwy atmosfery. Trzęsło się wszystko, na czele z oknami, drzwiami, podłogami i dachem. Ucho wytrawnego słuchacza było w stanie zliczyć ilość kółek zębatych w przekładniach, ilość tłoków w cylindrach silnika (do dziś nie ma pewności, czy były wszystkie), resorów, drążków i wszelakich innych akcesoriów.<br>Do dziś <orig>Ochlapusy</> wspominają tę niezapomnianą podróż. A historycy nie mogą pojąć, jak to się działo, że na kocich