Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
erkaemami, latamy we dwóch wzdłuż muru, siekąc na oślep. Nagle coś furkocze w pobliżu. Oślepia mnie chmura dymu, a huk zatyka bębenki. Po chwili widzę, co się stało. Stoję w szerokim rozkroku, a między moimi nogami dziura w ścianie. Z tyłu nie ma nic, prócz kupy gruzu, która została z dachowej nadbudówki.
- Kurwa mać, Lincoln! - wrzeszczę zdumiony, że nic mi się nie stało. - Pieprzona rakieta przeleciała mi między jajami! Lincoln, słyszysz? Lincoln! Odezwij się!

Człowiek-armia
Jopp Lincoln leży trzy metry dalej, rzucony siłą wybuchu. Odłamek trafił go w głowę. Jest przytomny, ale krew bucha z niego jak z kanistra.
- Nie
erkaemami, latamy we dwóch wzdłuż muru, siekąc na oślep. Nagle coś furkocze w pobliżu. Oślepia mnie chmura dymu, a huk zatyka bębenki. Po chwili widzę, co się stało. Stoję w szerokim rozkroku, a między moimi nogami dziura w ścianie. Z tyłu nie ma nic, prócz kupy gruzu, która została z dachowej nadbudówki.<br>- Kurwa mać, Lincoln! - wrzeszczę zdumiony, że nic mi się nie stało. - Pieprzona rakieta przeleciała mi między jajami! Lincoln, słyszysz? Lincoln! Odezwij się!<br><br>Człowiek-armia<br>Jopp Lincoln leży trzy metry dalej, rzucony siłą wybuchu. Odłamek trafił go w głowę. Jest przytomny, ale krew bucha z niego jak z kanistra.<br>- Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego